Sunday 15 May 2011

Pierwszy dzień po Xanaxie

Sądzę, że już Xanax ze mnie zszedł, dlatego piszę tego posta. A więc wziąłem go ok 11 rano. Zauważone zmiany: tylko jedna senność. Chociaż może w ciągu dnia nie widziałem widocznej zmiany to teraz czuję się trochę spokojniejszy w środku. Ok. 17 tak mnie z mulił, że przysnąłem. Miałem wstać 1h później. Spałem tak głęboko, że nie słyszałem budzika. Ogólnie nie śpie tak głęboko.
Rozmawiałem z moją psycholog o tym i powiedziała mi, żebym powtórzył tą dawkę jutro też. Zasugerowała, żebym poleciał samolotem do Polski w czwartek zamiast jazdy autobusem. Jak myślę to tym to aż mi się, źle robi na tą myśl. Może kolejne 0.5 mg jutro pomoże mi zmienić tok myślenia hehe. Bardzo bym chciał. To moje marzenie. Tylko czy jedynie chemia może je zmienić w rzeczywistość ? Nie wiem...
Zrobiłem mały eksperyment dzisiaj i poszedłem przejść most koło mojego domu od drugiej wyższej strony tam gdzie jest większa przestrzeń. Nie przechodziłem jeszcze tej częsci - za bardzo się bałem. Udało się mi. Ale czy to zasługa prochu? Wątpię , miałem podobne rekcje czyli pocenie rąk i poczucie, że moje ciało chce wyskoczyć. Ktoś mi poradził dzisiaj, żeby przyjąć cały ten strach na klatę. Żeby przyjąć cały ten atak paniki. Tak też zrobiłem. Bałem się, więc siadłem na samym środku, w najwyższym, najgorszym i najbardziej przerażającym punkcie (irracjonalnego strachu) dla mnie i powiedziałem do swojego strachu: DAWAJ!!! Co najlepsze: atak paniki nie przyszedł, a chciałem, żeby przyszedł!! Chciałem go ogarnąć!!! To dla mnie naprawdę byłoby dużo!!! Nie udało się, lecz jest wniosek: Jak chcesz paniki to nie przychodzi. To ważne...

Saturday 14 May 2011

Sprawdzanie Xanaxu

Jutro rano biorę Xanax. Jest to psychotrop bodajże, ale na 100% nie jestem pewny. Umożliwi mi on jazdę autokarem do Polski w czwartek. Sprawdzam jak będę się na nim zachowywał. Koleżanka zasugerowała Xanax ST. Teraz za późno bo mam Xanax zwykły. Biorę rano 0.5mg. Dam znać jakie są efekty jutro wieczorem.

Friday 13 May 2011

Swój swojego zawsze pozna

Dzisiaj poznałem osobę, która choruje na to samo co ja. Bardzo się ucieszyłem, ponieważ w grupie raźniej. Wiem, jestem w stanie to rozwalić...kwestia czasu - jej też pomogę! W czwartek do Polski. Już mn ta myśl nie daje spokoju, lecz z drugiej strony wiem, że jak wrócę do Irlandii to wiele się zmieni. Na lepsze. Pokonam bariery, których sie bałem. Jak dam radę na lekach to tylko sobie udowodnie, że można wszystko, powrót wtedy bede chciał bez!
Może to trochę fizjologiczne stwierdzenia,ale po 3 piwach można sobie pofilozofować, prawda?
Najlepsze jestto ze mam egzamin na 9.30 a ja wale browary przed snem, na sen :). Luz blues....

Monday 9 May 2011

Kolejny mały krok do przodu

Dzisiaj przeszedłem most koło mojego domu, którego najbardziej się bałem. Jest on w moim top 3 najgorszych dla mnie do przejścia. Uczucie zwycięstwa nad nim/fobią było niesamowite, byłem jak młody dzieciak co dostał zabawkę. Uświadomiłem sobie jak boję się czegoś co jest tak nieprawdziwe i powiem, że każda wygrana napędza mnie do kolejnych wyczynów! Dodam, że odrobiłem pracę domową tzn wizualizacja, wmawianie sobie wersów typu Ja chcę przejść itp. Miałem dobrą muzykę w telefonie tzn WWO "Damy radę" i zadziałało. Polecam każdemu ta piosenkę do przełamywania swoich lęków. Przeszedłem ten most 4 razy od bezpieczniejszej strony. Zdjęcie tego mostu w galerii :))))

Sunday 8 May 2011

Całość o lękach

Dzisiaj napiszę o swoich lękach i otym jak zwielokrtoniło to siłę, przez to, że nie walczyłem z tym.
Od nastolatka bałem się latać. OKEJ. Dużo osób boi się latać. Następnie lęk główny czyli strach przed mostami. Unikanie tego po kilku latach przeobraziło się w lęk jazdy przez góry, przez przepaście. Oczywiście unikałem tego jak najbardziej. Potem przeobraziło się to w lęk jazdy w nieznane samochodem.Potem autokarem, pociągiem..gdziekolwiek gdzie nie znam terenu. Zyłem z tym. Lęk nie odpuszczał, co więcej coraz bardziej kontorował. Lęk wysokości, lęk jazdy schodami ruchomymi, lęk wjazdu na wysokie budynki.
Jak widzicie, polecam z tym walczyć już w zarodku. Ja zaniedbałem. czekam mnie długa droga. Głęboko wierzę, że dam radę.
Wczoraj i dzisiaj zrobiłem małe kroki do przodu. Miałem jechać z Dublin do Kildare. Nie dojechałem. Musiałem wysiąść już w Newbridge jakieś 10 km przed. Byłem z przeszłości w Kildare wiele razy. Lecz lęk wziął górę....niestety

Friday 6 May 2011

Kolejna porażka

Wydaje mi się, że dzisiejsza wizyta u psychologa nic mi nie dała. Rozmawialiśmy bardziej o moim życiu prywatnym niż o walce z tym lękiem. Myślę, że więcej chyba już nie można mi pomóc. Nie poznaje mnie z nowymi technikami walki, bardziej teraz szuka/sprawdza moją przeszłość, bada kim jestem. Nie mówię, że to złe. Tylko się zastanawiam czy dwie wizyty na tydzień mają sens. To wszystko.
Wracając do mojej fobii. Dzisiaj jechałem do centrum tramwajem. Sam przeszedłem przez ćwiczone wcześniej mosty. Podobno to progress - nie wiem. Jak wracałem do domu i wysiadłem z tramwaja to żeby wrócić do domu muszę przejść przez most nad droga szybkiego ruchu. Mam zdjecie tego mostu zamieszczone w galerii. Próbowałem go przejść. Udało mi sie dość do 1/3 długości. Co najdziwniejsze napięcia mięśni nie było, mimo tego jednak sie bałem i nie przeszedłem. Musiałem przez to iść na około i zajęło mi to dodatkowo 30 min zamiast 5 żeby wrócić do domu. Zajebiscie. Dodatkowo zaczął deszcz padać. Tylko zwiększyło to moją złość do tej choroby. Od dzisiaj obiecalem sobie ze do psychologa jeżdżę tramwajami. W końcu to musze pokonać, jak nie teraz to za 10 lat. Niestety tego drugiego nie mam w słowniku i jadę z koksem teraz. A ten czas jak i wszystkiego innego nastał teraz. Kończę to fobię. To kwestia czasu!!!!!!!!!!

Thursday 5 May 2011

Pierwsza przegrana

Próbowałem dzisiaj przejść przez most wodoczny na przejściu. Udało mi się dojść do 1/3 mostu i więcej nie dawałem rady. Widok tych link wspinających się do nieba i całości sprawiło, że dałem dupy.
Źle się z tym czuję, że mi się nie udało. Nie czułem wielkiego zagrożenia, ale nie umiałem. Jak zwykle obawy te same pocenie się rok, po paru krokach sztywność mięśni i wrycie w ten most. Najgorsze jest to, że staram się badać ten most czyli rozglądam się, odwracam do tyłu. Bałem się podejść nawet do barierki. Jak chcecie zobaczyć twarz kolesia co walczy ze strachem to proszę bardzo. Ciężko zauważyć jakiekolwiek emocje.
Miałem problem z przejściem w magiczne miejsce. Nie umiem tego robić w czasie gdy jestem pod stresem. Chciałem go przejść, ale się KURWA nie udało!!! Jutro podejście drugie!!!!











Tuesday 3 May 2011

Wizyta u psycholog

Dziś wizyta u psychologa. Nie robiłem żadnej próby przejścia przez coś. Mam nowe zadania od niej. Główne to przechodzenie przez ten sam most samemu a drugi to przechodzenie przez nowy most samemu. Napiszę szczegóły po tym jak mi poszło. Dzisiaj wieczorem niestety nie dam rady...szkoda. Nie wiem wogóle czy czyta ktoś te wypociny, ale jeżeli ktoś kto ma/miał/miała podobny problem jak ja to proszę napisać coś w komentarzach z chęcią porozmawiam o tym z kimś

Monday 2 May 2011

Drugi most i pierwsza wyprawa autokarem

Wczoraj pokonałem kolejny most. Nagrałem film jak przechodziłem go - zobaczcie sobie jak chcecie. Co bardzo istotne na filmie jest pokazane, około 3/4 długości filmu jak przywołuję moją dziewczynę. Jest wtedy zbliżenie na gazetę i lekki ruch gazetą. Doznałem wtedy tzw wrycia się w most. Błędnik zaczął szaleć oraz miałem ochotę wyskoczyć. U mnie właśnie tak jest to objawiane. najlepsze jest to, że jak tylko szła w moją stronę to przeszło.
Najgorsze dla mnie jest to, że nieważne ile razy to przeszedłem ten sam lęk wraca i wraca. Còż trzeba będzie to też pokonać :) Bardzo to jest niestety irytujące i nie wiadomo na jakiej podstawie dla mnie tak to działa.
Pisałem również, że mój lęk wywołał tak zwany efekt sprzężny. Unikałem go non stop to on widząc moją bierną postawę ciągle mnie atakował i się bardzo rozròsł. Jak bardzo? Tego nie wiem. Jedyne co wiem, że o wiele za daleko. Zapytam o to moja Pani Psycholog. Doszło do tego, że zacząłem się bać praktycznie wszystkiego czym mam się poruszać oprócz znanych mi dróg moim samochodem. Dzisiaj rano zrobiłem duży krok i wsiadłem do autokaru do Naas z Dublina. Dodam ze ostatnim razem światłem do autokaru około roku temu i dostałem porządnego ataku paniki, ze aż wysiadlem w połowie drogi, bo nie dałem rady dalej nim jechać. Poza tym w Polsce nie byłem już 3 lata. Oczywiscie nakrecalo mnie to ze w jedzie on na jakis wysoki most. Hm...co tam. To też chcę pokonać. Moj doktor, szanowna Pani psycholog, która dała mi nadzieje i wiarę ze to przezwycieże zaznaczyła mocno ze muszę używać słowa chce zamiast muszę. Rzeczywiście zauważyłem ze przyniosło to porzadany efekt. 

Tyle na dzisiaj. Obejrzyjcie sobie film i zdjęcia Jak zwyciezalem i rozwalalem moja głupia robię.